piątek, 10 września 2010

"Mortal Kiss" - Prolog

Już od pewnego czasu na Stardoll jest interaktywna powieść "Mortal Kiss" . Wszedł też nowy sklep z ubraniami dotyczącymi tej powieści . Ubrania są świetne i bardzo tanie. Powieść też niczego sobie ; ) Niestety tylko po angielsku. Ale znalazłam na jednym z blogów tłumaczenie i postanowiłam je sobie pożyczyć , specjalnie dla Was ; )

 

"Mortal Kiss" - Prolog

"Ponad gęstym sosnowym lasem ogromny, srebrny księżyc zawisł na atramentowym i bezgwiezdnym niebie. Wszystko było białe, pokryte zaskakująco grubą warstwą śniegu. Tłumiła ona wszelkie odgłosy, ale nie jego strach.

Biegł pochylony do przodu, ciężko oddychając. Trzymał ręce w górze osłaniając twarz, chroniąc oczy od ostrych, oblodzonych gałęzi. Smagały jego przedramiona gdy torował sobie drogę wśród nich, lecz prawie nie czuł bólu. Był ich ofiarą, oni go ścigali. Płuca go paliły z wysiłku. Nagle poślizgnął się na śniegu, ale rozpaczliwie starał się utrzymać na nogach. Może powinien się schować, poczekać aż go ominą. Lecz wiedział też, że to bezcelowe. Nie było się gdzie schować. Ani tu, ani nigdzie. Jedyne co mógł teraz zrobić do biec.

Zza niego, spomiędzy sosen, dobiegł nieziemski ryk myśliwskiego rogu. Wzrastał odgłos dalekiego grzmotu końskich kopyt i łoskot łap na ubitym śniegu - polowanie gnało naprzód. Śnieg działał na jego niekorzyść. Uchylił się między blisko rosnącymi drzewami i nagle wpadł na zdradziecki teren. Każdy kolejny krok pokrywał go pyłem lodowatego śniegu i zostawiał wyraźne ślady dla każdego kto go śledził, bez względu na to czy miał czy też nie miał psów.

Jego celem była droga, która biegnie przez las niedaleko stąd, tuż obok miasteczka Winter Mill. Jeśli tylko da radę tam dobiec, na czysty (clear=czysty, ale czysty teren?) grunt, będzie nadzieja.

Odgłosy polowania wciąż narastały. Próbował spojrzeć za siebie, ale zahaczył nogą i przewrócił się boleśnie uderzając w lewym ramieniem w pień drzewa. Siła zakręciła nim i wylądował ciężko (...)*

Zauważył ruch. Czarne, płynne kształty, większe od psa rzuciły się na oślep spomiędzy sosen. Łatwo zmieniały kierunki, podkradając się sprawnie, gdy on się szamotał. Zawyły, ich połączony okrutny zwierzęcy krzyk rozdarł niebo nad głowami. Gdzieś błysnęły kły, piana, szeroka rozwarta paszcza...

Pobiegł, nogi miał jak z ołowiu z powodu zimna i wyczerpania. Nie mógł uciekać daleko. Drzewa zaczynały się przerzedzać im bliżej był końca lasu. Znowu spadł gdy natrafił na stok, musiał zaufać swoim rękom, że go zatrzymają przed upadkiem.

Pojedyncze wycie odwiodło go od walki. Spojrzał w lewo. Jedna z kreatur zrobiła się wyraźna, była tak blisko, że mógł zobaczyć jej wrogie żółte oko. Ubijała wściekle śnieg znajdujący się pod jej wielkimi łapami.

Większe niż pies. Większe nawet niż...

Wilk uśmiechnął się, wyczuwając zwycięstwo. Rozciągnęło paszczę, z obnażonych zębów skapywała ślina.

Zatoczył się do tyłu i kiedy upadł, wiedział, że nadszedł czas walki."

Tłumaczenie pochodzi z bloga

Brak komentarzy: